Ten serial to chyba prowokacja. Jak można takie coś w ogóle wyemitować? Czy producenci liczą na to, że widownia jest głucha i ślepa? Bo jak inaczej wytłumaczyć powstanie tego "dzieła"?
Wszystko, naprawdę wszystko w pierwszym odcinku było masakryczne (z trudem dobrnęłam do końca pierwszego odcinka, resztę z czystym sumieniem sobie odpuszczę). Aktorstwo rodem z polsatowskich seriali paradokumentalnych. Bohaterowie - papierowi to mało powiedziane, ci z reklam mają więcej charakteru. Fabuła do bólu przewidywalna. Emocje jak na grzybobraniu (serio, przez całe 43 minuty nie czułam absolutnie nic, ani współczucia, ani strachu, ani już tym bardziej ciekawosci). Dodatkowo strasznie irytujące powtarzanie scen (trzy razy ta sama scena to lekka przesada), może to miało budować nastrój, napięcie, nie wiem, co też chodziło po głowie producentom, w każdym razie - nie wyszło. Spełnia funkcję jedynie zapchajdziury i przedłuża odcinek o kolejne trzy minuty żałości. Proszę, nie róbcie tego nigdy więcej. Albo napisy "dzień wcześniej" czy "trzy tygodnie później" żywcem wyjęte z "Trudnych spraw", które są oczywiście cudownym wzorem do naśladowania, tym bardziej jeśli chodzi o seriale kryminalne.
I wisienka na torcie: głos z offa zdradzający niezwykle pasjonujące i odkrywcze myśli protagonisty. Bo oczywiście jest to element niezbędny, gdyż, jak powszechnie wiadomo, widz to idiota niepotrafiący domyślić się takich rzeczy.
Nie wiem, czy śmiać się, czy płakać. Stanowczo nie polecam, strata czasu.